www.kukowka.pl

środa, 18 kwietnia 2018

Zakłądanie PERMAKULTURY

To był wyjątkowy dzień. Po raz pierwszy otworzyliśmy się na wolontariuszy z zewnątrz. Zgłosiły się 3 niewiasty. Wyruszyliśmy z samego rana z Gdańska by spotkać je już na miejscu. Wnaszej głowie kłębiły się pytania, czy kobietki dadzą radę przy tak poważnej akcji jaką jest zakładanie ogrodu, czy nie będą zbyt delikatne, czy pogoda dopisze, czy damy radę?
Na miejscu, o dokładnie umówionej godzinie zjawiły się one… W strojach bojowych, zwarte gotowe i uśmiechnięte, gotowe na wszystko! Pomyślałam „to będzie dobry dzień”!
Nie mogłabym nie wspomnieć o naszym młodym zespole w postaci mojej najstarszej córki Marysi (autorki zdjęć), najstarszego syna Filipa  oraz przyjaciela naszych dzieci i naszego obozowego wychowanka Dominika.
Postanowiłam przeprowadzić pierwszy test i jako pierwsze wyzwanie ogłosiłam zbieranie materiału organicznego do permakultury z trawnika. Jak myślicie, co to było? Dziewczęta nie mrunęły nawet powieką. Test zaliczyły śpiewająco.

Potem rozprawiłyśmy się z perzem, tu przodowała Karina i Emilia a o nasze podniebienia zadbała Kasia.
Chłopcy przywieźli z Rafałem chyba 3 tuziny taczek ziemi kompostowej (po konikach) i nasza gigantyczna permakultura zaczęła się wypełniać.
Podczas pielenia i prac były rozmowy, poznawaliśmy się lepiej i jak zwykle okazało się, że każdy człowiek niesie ze sobą jakąś niesamowitą historię. To jest zawsze moja ulubiona część wspólnej pracy.
Starałam się przekazać jak najwięcej swoich ogrodniczych doświadczeń ale okazało się, że chyba najbardziej zaraziłam pasją do mojego konika.
Wnagrodę zabrałam chętnych naspacer po naszych wąwozach i rozlewiskach, oczywiście na końskim grzbiecie. Biżuta (czyli moja koninka) nie narzekała, bo została przez wolontariuszki ogromnie dopieszczona wielkim worem marchwi i czesaniem z każdej strony.
A na deser udało nam się nawet wsiać marchew i pietruszkę. Brawo my!

Mężu mój! Młodzieży! Wolontariuszki ! To był piękny dzień Dziękuję wam z serca.



 

Makatka Kasi


Tak lubiłam tu być, pisać, cieszyć się małymi rzeczami, prostym życiem i dzielić tą radością.
Od ostatniego wpisu minęło kilka lat, za nami trochę trudnych doświadczeń a przed nami trudny czas gdy dzieci dorastają, my zaczynamy borykać się z chorobami, starością rodziców, odchodzeniem przyjaciół... 
W niedzielę odeszła moja przyjacółka Kasia, walczyła z rakiem kilkanaście już lat, odważę się powiedzieć, że była przyjacółką dla wielu, wspaniałą mamą 4 dzieci i żoną. Zawsze czułam, że Kasia żyje w innym świecie, w świecie gdzie liczą się tylko i wyłącznie małę rzeczy. Małe Wielkie ale ponad wszystko ludzie i dobroć.
Pamiętam jej uśmiech, jej radość z małych z drobiazgów, bycia razem. Miałyśmy jeszcze uszyć pachwork, nie zdążyłyśmy... Nad moją kuchnią wisi wyszyta przez Ciebie makatka, zawsze będzie już częścią Ciebie w moim domu.
Zbieram się na odwagę by znów cieszyć się małymi rzeczami, by nie pozwolić już sobie na myślenie, że to nie wypada... 
Życie Kasi było jak jej makatka, proste, piękne i bezinteresowne.  Obym i ja nauczyła się tak haftować swoje życie.
Dziękuje Ci Kasiu! Kochałam Cię!