To prawda, jednak jeśli już żyć czymś poza Słowem Bożym, to właśnie chlebem, serem i... rybą oczywiście:)
Rozmaite rzeczy widziałam w koszykach wielkanocnych, mnogość pokarmów, kurczaczków, baranki cukrowe. Zgadnijcie jednak co znalazło się w naszym? Oczywiście, odpowiedź nie powinna być trudna; oczywiście SER.
Ser jest to taki twór, który uwielbia dobre towarzystwo. Jak już wspominałam, opanowałam technologię codziennego sera typu holenderskiego o łagodnym smaku. Od kiedy Rafał w jeden dzień się zawziął i skonstruował prostą wędzarnie, szaleję z serami parzonymi w stylu góralskim oczywiście wędzonymi w tejże wędzarni.
Nasz najstarszy syn, zawsze miał żyłkę wędkarską, ale ostatnio zapałał wielką pasją rzemiosła kulinarnego i wziął się za ryby.
Nie dawno odwiedziła nas także zaprzyjaźniona i ceniona w okolicy Pani Ania, która zdradziła mi tajniki pieczenia chleba tak, jak to jeszcze robiła jej mama a przed mamą babcia.
Wpadła jak burza, wyposażona w koszyk rozmaitych mąk, wyjaśniła różnice między ich rodzajami i zaproponowała; to może szybciutko zrobimy taki ciemniejszy, z mąki razowej, mieszany z mnóstwem ziół, czosnkiem i majerankiem, jasny a skoro i tak piec będziemy nagrzewać, to i drożdżówkę szybciutko nastawimy to upiecze się po chlebie, tak jak to mamusia robiła.
Nastawiłyśmy także zakwas, to te chlebki, to taka wersja na szybko była( cztery godziny), czyli na drożdżach, ale tak właśnie robiła mama Ani, potem cała rodzina, bo było ich prócz Ani jeszcze sześcioro, ubijali ciasto w wielkiej drewnianej dzieży. Na zakwasie, piekła chleb babcia i o tym także opowiadał mi Ania historie, barwne i ciepłe, że te cztery godziny minęły jak mała chwilka a ja niemal czułam zapach tego chleba i ciasta.
Tym więc sposobem, mogliśmy cieszyć się niezwykłym smakiem biblijnych potraw:) Bo i o chlebie i o rybach ale i o serze znajdziecie tam nie jedną wzmiankę.
Na naszym stole Wielkanocnym raczyliśmy się świeżo uwarzonym i uwędzonym serem, świeżo przywiezionym pstrągiem, prosto z Heniowego stawu i uwędzonym przez Filipa, chleb jeszcze ciepłym, świeżo ubite masło a jako a na tym maśle, wisienka... to znaczy rzeżucha, wyhodowana przez Lenkę.
No i przyznam, że skoro kurczaka dostaliśmy od sąsiadki, to jeszcze ten kurczak wylądował w tej wędzarni.
Tak to świętowaliśmy czas Zmartwychwstania Pańskiego, wokół rozmów, spotkań, rodziny i stołu, było pięknie.
Idzie wiosna i nie sposób uniknąć banału mówiąc, że wszystko budzi się do życia. Jest czas odpoczynku i czas pracy, czas zbierania i czas zasiewania. Teraz zdecydowanie czas na to drugie.
Pragnęliśmy gospodarstwa a to nie tylko "Sielskie Życie" ale ponad wszystko chyba najbardziej pracowity okres dla każdego gospodarza.
Czekamy na źrebaczki a co za tym idzie, naprawa i rozbudowa pastwiska. Piwniczka osiąga idealne parametry a krowy wychodzą na łąki, pora więc na półki i wzmożoną produkcję serów. W ogrodzie wielkie pielenie, podlewanie (bo wiosna sucha, oj sucha w tym roku), sadzenie i powiększanie ogrodu, szczególnie na warsztaty ogrodnicze.
Rozpoczęliśmy ocieplanie kurnika i upragnione zielononóżki już niedługo do nas przybędą a i dla kaczek trzeba przewidzieć miejsce.
Lista jest długa. Właśnie sąsiad przejechał pod oknem z krową, była u pana krowy na spotkaniu, ale co ja wam będę opowiadać, życie....
Rozmaite rzeczy widziałam w koszykach wielkanocnych, mnogość pokarmów, kurczaczków, baranki cukrowe. Zgadnijcie jednak co znalazło się w naszym? Oczywiście, odpowiedź nie powinna być trudna; oczywiście SER.
Ser jest to taki twór, który uwielbia dobre towarzystwo. Jak już wspominałam, opanowałam technologię codziennego sera typu holenderskiego o łagodnym smaku. Od kiedy Rafał w jeden dzień się zawziął i skonstruował prostą wędzarnie, szaleję z serami parzonymi w stylu góralskim oczywiście wędzonymi w tejże wędzarni.
Nasz najstarszy syn, zawsze miał żyłkę wędkarską, ale ostatnio zapałał wielką pasją rzemiosła kulinarnego i wziął się za ryby.
Nie dawno odwiedziła nas także zaprzyjaźniona i ceniona w okolicy Pani Ania, która zdradziła mi tajniki pieczenia chleba tak, jak to jeszcze robiła jej mama a przed mamą babcia.
Wpadła jak burza, wyposażona w koszyk rozmaitych mąk, wyjaśniła różnice między ich rodzajami i zaproponowała; to może szybciutko zrobimy taki ciemniejszy, z mąki razowej, mieszany z mnóstwem ziół, czosnkiem i majerankiem, jasny a skoro i tak piec będziemy nagrzewać, to i drożdżówkę szybciutko nastawimy to upiecze się po chlebie, tak jak to mamusia robiła.
Nastawiłyśmy także zakwas, to te chlebki, to taka wersja na szybko była( cztery godziny), czyli na drożdżach, ale tak właśnie robiła mama Ani, potem cała rodzina, bo było ich prócz Ani jeszcze sześcioro, ubijali ciasto w wielkiej drewnianej dzieży. Na zakwasie, piekła chleb babcia i o tym także opowiadał mi Ania historie, barwne i ciepłe, że te cztery godziny minęły jak mała chwilka a ja niemal czułam zapach tego chleba i ciasta.
Tym więc sposobem, mogliśmy cieszyć się niezwykłym smakiem biblijnych potraw:) Bo i o chlebie i o rybach ale i o serze znajdziecie tam nie jedną wzmiankę.
Na naszym stole Wielkanocnym raczyliśmy się świeżo uwarzonym i uwędzonym serem, świeżo przywiezionym pstrągiem, prosto z Heniowego stawu i uwędzonym przez Filipa, chleb jeszcze ciepłym, świeżo ubite masło a jako a na tym maśle, wisienka... to znaczy rzeżucha, wyhodowana przez Lenkę.
No i przyznam, że skoro kurczaka dostaliśmy od sąsiadki, to jeszcze ten kurczak wylądował w tej wędzarni.
Tak to świętowaliśmy czas Zmartwychwstania Pańskiego, wokół rozmów, spotkań, rodziny i stołu, było pięknie.
Idzie wiosna i nie sposób uniknąć banału mówiąc, że wszystko budzi się do życia. Jest czas odpoczynku i czas pracy, czas zbierania i czas zasiewania. Teraz zdecydowanie czas na to drugie.
Pragnęliśmy gospodarstwa a to nie tylko "Sielskie Życie" ale ponad wszystko chyba najbardziej pracowity okres dla każdego gospodarza.
Czekamy na źrebaczki a co za tym idzie, naprawa i rozbudowa pastwiska. Piwniczka osiąga idealne parametry a krowy wychodzą na łąki, pora więc na półki i wzmożoną produkcję serów. W ogrodzie wielkie pielenie, podlewanie (bo wiosna sucha, oj sucha w tym roku), sadzenie i powiększanie ogrodu, szczególnie na warsztaty ogrodnicze.
Rozpoczęliśmy ocieplanie kurnika i upragnione zielononóżki już niedługo do nas przybędą a i dla kaczek trzeba przewidzieć miejsce.
Lista jest długa. Właśnie sąsiad przejechał pod oknem z krową, była u pana krowy na spotkaniu, ale co ja wam będę opowiadać, życie....
Trafiłem na Waszą stronę z serowar.pl i jestem pod wielkim wrażeniem tego co robicie.
OdpowiedzUsuńOby takich ludzi było więcej.
Walcząc z brakiem czasu na cokolwiek i zabieganym trybem życia sam próbuję sił ostatnio w serowarstwie domowym, wcześniej w piwowarstwie, pieczeniu chleba.
Miło, że jest ktoś, kto potrafi dzielić się swoją pasją z ludźmi i realizować się przy tym.
Życzę Wam samych sukcesów i "zarażenia " swoją pasją jak największej rzeszy ludzi.
Cieszy mnie także, że potrafi pani pisać o swojej wierze w Boga, której nie separuje od reszty życia jak większość ludzi w dzisiejszych czasach.
Oby Wam Bóg błogosławił.