www.kukowka.pl

niedziela, 24 marca 2013

wiosna?

 Wiem, wiem, że wszyscy mamy wątpliwości, czy wiosna aby na pewno nie zapomniała o nas i nie przeszła gdzieś bokiem. Chciałabym jednak zapewnić, że w ogródku widziałam nornicę a pod śniegiem kiełkują hiacynty. Te na parapecie to niestety kupne, szwedzkie;) ale i tak cieszą.
Nie o tym jednak, nie o tym. Otóż dumna jestem z moich już prawie dwu miesięcznych serków holenderskich, które z powodu problemu z uzyskaniem odpowiedniej wilgotności (powinno być przynajmniej 80%) tym razem postanowiłam zabezpieczyć woskiem pszczelim.
 Ten Pan,który tu na fotografii, nie przepada za wypowiadaniem się na temat cudzych gotowych już serów. Nie łatwo więc uzyskać jego krytykę  na temat własnego wyrobu.
Nie skomentował więc, za to zeżarł mi prawie pół krążka.
Byłam uszczęśliwiona.
 Potem gładził, podrzucał i wąchał....
Krzysiu, dziękuję za Twoją wizytę i zapraszam na degustację kiedy serki będą miały ze 4 miesiące.

Nie mogę się jednak  doczekać mleka majowego, bardziej niż przebiśniegów czy kwiatów na jabłonce. Wtedy wiem, że wpadnę w serowarski szał.

Tym czasem usiłowałam kupić mleczną kozę... Na Kaszubach to istna  Mission Impossible. Choć piękna piosenka Kaszubska "Mój tata kłupił kłeza" mówi o pewnym do kóz zamiłowaniu, to jednak koza na Kaszubach oznacza biedę. Tym czasem, mleczna kózka potrafi kosztować już nie "trzy dydki" jak w piosence a nawet 200 zł. W dodatku, jak już znajdziesz taką, to na serki kozie ustawia się od razu kolejka. Mam więc nadzieję, że kózek na Kaszubach przybędzie i status tego zacnego zwierzęcia ulegnie zmianie. A jak mlecznej nie znajdę to kupimy sobie koźlęta, a co! 

4 komentarze:

  1. Klara - z kozami na Kaszubach to faktycznie hardcor. Szukałam kiedyś ( parę lat temu ) gospodarstwa kaszubskiego z kozami ( najlepiej z własnymi serami na dokładkę...). Najpierw szukałam w necie - znalazłam jedno, ale jak się okazało kóz już tam nie było. Potem skontaktowałam się z lokalną organizacją turystyczną. I okazało się, że...znalazła się jedna koza. Na dodatek "nielegalna" i nie mogłam o tym napisać. Może teraz jest ciut lepiej, ale też chyba bez fajerwerków:-)))Twoje sery wyglądają na perfekcyjne. Ja nadal mam problem ze złapaniem temperatury i wilgotności w piwnicy...
    Ściskam!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie wyglądają te serki. Mój wosk jest bardziej szary. Ale rzadko woskuję. Piwnica jest ok pod względem temperatury i wilgotności, sery znikają za szybko. Czasem mi się uda choć spróbować kawałek. Na Dolnym Śląsku kóz sporo, ale mnie się marzy krowa. Jagniąt mam już pół setki. W wazonach gałązki brzozowe wypuściły już listki zielone. W sercu mam maj i wiosnę, a że śniegu po łydki, to nie ma znaczenia większego. Serdecznie i świątecznie pozdrawiam. Owca Rogata

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny, jak ja się zaraz lepiej poczułam, że to nie tylko ja taka nawiedzona i zamiast szukać wiosennego płaszczyka uganiam się za kozami.
    A jeśli się o krowę rozchodzi, to ja polecam Dżersejkę, z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne kursy! Postaram się kiedyś skorzystać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń