A Oto pierwsza część relacji z warsztatów.
Spieszę by uchylić rąbka, bo już mamy zapytania o kolejne warsztaty. Mogę już zdradzić, że proponowany termin to 23 wrzesień.
A co to za sławetny koszyk? Kto zgadnie?
Gieno mówił
my słuchaliśmy
No i do dzieła
A oto dumny wyraz twarzy Pana Leszka. który przybył do nas aż z Lubelskiego i nie jeden ser miał już na swoim koncie.
Rózia - maskotka warsztatów, nie była zainteresowana serami. My za to, po gospodarskiej Goudzie, soleniu i parafinowaniu, zabraliśmy się za Handkasse
Wyszły nam śliczne charakterystyczne stożki. Mniej lub bardziej idealne;)
jednak równie smakowite
Na obiad był pstrąg z sąsiednich stawów a na kolację jedliśmy Jagnięcinę, prawdziwą, kaszubską
Wszyscy zasłużyli na dyplom. Choć był i egzamin teoretyczny.
Po intensywnej sobocie, przyszedł czas na "sławetny koszyczek" Giena, degustację, wino i rozmowy, oczywiście o serach zagrodowych. Choć było też trochę o wędlinach, teściowych a nawet o miłości.
Na deser, Gieno olśnił nas karmelizowanymi gruszkami, które pod jego batutą przyrządzili kursanci .
Zrobilismy także ser zwarowy.
Jeszcze raz dziękuję Gienowi, za profesjonalizm, spokój w każdej sytuacji, wszelką pomoc, całą wiedzę i wspaniałą serową ( i nie tylko serową) degustację.
Dziękuję Krzysztofowi, za pasje, przekazaną wiedzę, uśmiech i dobry nastrój jaki udzielał się wszystkim.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom, za to, że stworzyli wspólnie wspaniałą grupę serowarską i sprawili, że czuliśmy się jak w gronie przyjaciół.
Życzę wszystkim wspaniałych serów własnej roboty.
W następnym poście ciąg dalszy relacji.
Spieszę by uchylić rąbka, bo już mamy zapytania o kolejne warsztaty. Mogę już zdradzić, że proponowany termin to 23 wrzesień.
A co to za sławetny koszyk? Kto zgadnie?
Gieno mówił
my słuchaliśmy
No i do dzieła
A oto dumny wyraz twarzy Pana Leszka. który przybył do nas aż z Lubelskiego i nie jeden ser miał już na swoim koncie.
Rózia - maskotka warsztatów, nie była zainteresowana serami. My za to, po gospodarskiej Goudzie, soleniu i parafinowaniu, zabraliśmy się za Handkasse
Wyszły nam śliczne charakterystyczne stożki. Mniej lub bardziej idealne;)
jednak równie smakowite
Na obiad był pstrąg z sąsiednich stawów a na kolację jedliśmy Jagnięcinę, prawdziwą, kaszubską
Wszyscy zasłużyli na dyplom. Choć był i egzamin teoretyczny.
Po intensywnej sobocie, przyszedł czas na "sławetny koszyczek" Giena, degustację, wino i rozmowy, oczywiście o serach zagrodowych. Choć było też trochę o wędlinach, teściowych a nawet o miłości.
Na deser, Gieno olśnił nas karmelizowanymi gruszkami, które pod jego batutą przyrządzili kursanci .
Zrobilismy także ser zwarowy.
Jeszcze raz dziękuję Gienowi, za profesjonalizm, spokój w każdej sytuacji, wszelką pomoc, całą wiedzę i wspaniałą serową ( i nie tylko serową) degustację.
Dziękuję Krzysztofowi, za pasje, przekazaną wiedzę, uśmiech i dobry nastrój jaki udzielał się wszystkim.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom, za to, że stworzyli wspólnie wspaniałą grupę serowarską i sprawili, że czuliśmy się jak w gronie przyjaciół.
Życzę wszystkim wspaniałych serów własnej roboty.
W następnym poście ciąg dalszy relacji.
Piękne zdjęcia, piękne wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńByło cudownie. Patrząc na zdjęcia wszystko mi sie przypomina. Cieszę się, że będą kolejne warsztaty !
OdpowiedzUsuńRafał
Pięknie to wszystko wygląda
OdpowiedzUsuńsąsiadki z Kukówi R i A ;)